Czarnowłosa dziewczyna niechętnie przyszła do przychodni. Z lekko skrzywioną, dziecięcą minką podeszła do biurka, gdzie miła pani wpychała następnych pacjentów do kolejki.
- Zastałam może doktora Higanbana? - spytała Sil, uśmiechając się do niej najmilej jak mogła.
- Tak, ale doktor aktualnie jest na sali operacyjnej. Jak się pani nazywa? - uśmiech, równie miły, zapewne wyćwiczony, zagościł na twarzy kobiety. Cóż, w tej pracy takie ukrywanie sztuczne uśmiechy się przydają.
Silje zaśmiała się i pokręciła głową.
- Silje Higanbana - przedstawiła się.
Pani z izby przyjęć widocznie się trochę zmieszała, bo zaczęła mamrotać coś żeby usiadła i zaczekała, a ona go powiadomi. Sil tak też zrobiła, usiadła wygodnie na krzesełku, gdzie powinni siedzieć pacjenci.
Po chwili zjawił się i lekarz, a widząc swoją córkę burknął coś w stylu "nareszcie". Jeszcze zanim do niej podszedł wyjął z kieszeni słoiczek tabletek. Podał je dziewczynie i, jak przystało na troskliwego ojca, zaczął ją wypytywać czy nic ją nie bolało, czy nic się nie stało, czy nie miała zawrotów głowy, a oprócz tego jeszcze paręnaście innych pytań, na które usłyszał spokojne, pozytywne odpowiedzi. Tylko pytanie "jak blizny", spotkało się z nic nie znaczącą odpowiedzią. Pobolewało czasem, ale jak się dowiedziała po chwili, to było normalne.
- No to pa - pożegnała się krótko i wstała, by móc jak człowiek wyjść.
Tamashi pomachał jej niedbale, po czym wrócił do pracy.