Death Note PBF
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


PBF o tematyce Death Note
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Pokój nr 21

Go down 
AutorWiadomość
Go??
Gość




Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Pokój nr 21   Pokój nr 21 EmptyCzw Mar 24, 2011 6:10 am

Pokój jednoosobowy wyglądał identycznie jak cała reszta pokoi w tym hotelu. Wszystko było identyczne, również mały balkon i łazienka.

___________
Dziewczyna weszła wesoło do pokoju zamykając za sobą drzwi. Uśmiechnęła się do siebie oglądając nowe, wreszcie porządne lokum. Rzuciła swoja torbę na bok i położyła się na łóżko. Naprzeciw niego stał telewizor, a pilot leżał na stoliku nocnym. Dziewczyna sięgnęła po niego i zaczęła oglądać reklamy, bo akurat na to trafiła.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój nr 21   Pokój nr 21 EmptyPią Mar 25, 2011 12:04 am

Duncan szedł wzdłuż korytarza z rękami wepchniętymi głęboko w kieszenie szarych spodni. Dudnienie jego obciążonych błotem butów było tłumione przez miękki, ciemnozielony dywan wyścielający panele, którymi pokryta była podłoga. Z sufitu co kilka metrów zwieszały się niewielkie lampy, z których sączyło się blade światło, nadające hotelowi bardziej ponurego charakteru. Albo po prostu tak się Duncanowi wydawało.
Popatrzył na drzwi znajdujące się po obu stronach korytarza. Pamiętał, że za jednymi z nich mieszkał kiedyś jego dobry znajomy, kolejny amerykański wyrzutek na tokijskich ulicach. Duncan w zasadzie nie miał podstaw, by sądzić, że kolega nadal zajmuje jeden z pokoi w tym hotelu, a już na pewno nieprawdopodobne było, by zameldowany był w tym samym pokoju co przed kilkoma miesiącami. Chłopak jednak szedł wzdłuż korytarza z nadzieją, że uda mu się jakimś cudem znaleźć tamte drzwi i porozmawiać ze znajomym. Przyglądał się każdemu numerkowi wykonanemu z mosiądzu i przytwierdzonego do drewna jakieś trzydzieści centymetrów nad klamką. 11... 12... 13... 14... To na pewno było gdzieś dalej, pomyślał Duncan, gorączkowo usiłując sobie przypomnieć jakiś szczegół, który pozwoliłby mu odnaleźć tamten pokój. Jakiś przedmiot, może nietypowy układ paneli albo psująca się żarówka? Nie, wszystko mogli już dawno wymienić. A gaśnice? Duncan wytężył pamięć, usiłując przywołać wszystko, co widział, gdy był tu po raz ostatni. Widok dawnego korytarza mieszał mu się jednak z obecnym, układ pokoi widział jak przez mgłę. Bardziej pamiętał to, co było wewnątrz. Ach, gdyby wtedy zapisał sobie gdzieś numer pokoju! Zresztą, nawet gdyby to zrobił, pewnie i tak wyprałby przez przypadek kartkę w którejś z kieszeni albo po prostu zgubił zapisany świstek.
Zatrzymał się w końcu, wodząc wzrokiem od jednego końca korytarza do drugiego. Spróbował zamknąć oczy, bo blade światło irytowało go, a jedna z żarówek powoli przepalała się, o czym dawała znać nieznośnym brzęczeniem i mruganiem. Nie mógł się przez to skupić. Światło przedostawało się pod jego wpółprzymknięte powieki, otworzył więc oczy najszerzej jak mógł.
Jeszcze raz przeszedł się wzdłuż korytarza. Jego wzrok przykuła gaśnica, przytwierdzona do przybrudzonej ściany. Już raz o tym pomyślał. Spojrzał na drzwi naprzeciwko gaśnicy. Przypomniał sobie nagle, że kiedyś śmiał się z tego, że jego znajomy mieszka naprzeciwko przyrządu do gaszenia pożarów, więc nie musi pamiętać o tym, żeby wyłączać żelazko przed wyjściem.
Trzymając się kurczowo tego faktu, Duncan przyspieszył kroku. Drzwi tylko jednego pokoju znajdowały się bezpośrednio naprzeciwko gaśnicy. Numer 21.
W zasadzie mógłby zadzwonić do przyjaciela, ale problemem było to, że nie miał przy sobie telefonu, a numeru znajomego po prostu nie pamiętał. Zastukał do drzwi, najpierw lekko, a później nieco mocniej. Nie usłyszał odpowiedzi. Może nie powinien tak robić, ale chęć spotkania się z kolegą była silniejsza od wpojonych zasad dobrego wychowania, toteż Duncan nacisnął klamkę.
To musiał być ten sam pokój (albo wszystkie pokoje w tym hotelu wyglądały identycznie, chłopak nie miał pojęcia). Nocny stolik, łóżko, telewizor. Z tą tylko różnicą, że osobą mieszkającą tutaj nie był długowłosy przyjaciel Duncana, ale jakaś obca dziewczyna, około dwudziestoletnia. Chłopak przez moment patrzył jednak nie na nią, a na światło telewizora odbijające się na ścianie nad jej głową. Dziewczyna chyba nawet nie zauważyła nieproszonego gościa stojącego w progu jej pokoju.
- Co oglądasz? - zapytał Duncan. Po chwili zrozumiał, że to było głupie, i szybko zreflektował się: - Och... to znaczy... Przepraszam, że przyszedłem. Pukałem, ale nie odpowiadałaś. Dawniej mieszkał tu mój przyjaciel, myślałem, że nadal zajmuje ten pokój, stąd moje wtargnięcie... Wiesz, szukam go. Długo już tu jesteś?
Doszedł do wniosku, że trzymanie rąk w kieszeniach nie jest najwspanialszym objawem dobrego wychowania, wiedział też, że przekroczył już dzisiejszy limit głupich i niegrzecznych zachowań, zwłaszcza wobec dziewczyny siedzącej na łóżku w hotelowym pokoju, dlatego pospiesznie opuścił ręce wzdłuż ciała, czekając na reakcję nieznajomej.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój nr 21   Pokój nr 21 EmptyPią Mar 25, 2011 3:56 am

Dziewczyna zmierzyła postać stojącą w progu zimnym spojrzeniem. Po czym wstała z łóżka.
-Cześć. A tak to dopiero dziś się wprowadziłam, dosłownie godzinę temu - powiedziała dziewczyna przyglądając się chłopakowi.
- Tak przy okazji to jestem Rani Tamaro - dodała po chwili dziewczyna i lekko się uśmiechnęła do przybysza.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój nr 21   Pokój nr 21 EmptySob Mar 26, 2011 4:42 am

Usłyszał, że dziewczyna się przedstawia, jednak w pierwszej chwili nie zareagował. Nie patrzył ani na nią, ani na wnętrze pokoju, po prostu przed parę sekund tkwił jakby w zawieszeniu, nieobecny myślami. Przyglądał się swoim paznokciom, jakby była to dla niego najważniejsza rzecz na świecie. Potem zaczął drapać się w kark, nie chcąc się przyznać przed sobą, że po prostu na chwilę odpłynął i nie wie, co teraz odpowiedzieć. Dopiero po niedługim czasie zamrugał i potrząsnął głową, jakby chciał uwolnić się od wcześniejszego wrażenia. Zauważył delikatny uśmiech na jasnej twarzy dziewczyny, po czym odpowiedział:
- Och... ja jestem Duncan Naitō.
Zmrużył lekko oczy pod wpływem nieco rażącego światła płynącego z osłoniętych cienką, koronkową firanką drzwi balkonowych, znajdujących się naprzeciwko wejścia. Duncan znał te drzwi i balkon po ich drugiej stronie. Wielokrotnie przesiadywał na nim razem z przyjacielem, gdy ten jeszcze tu mieszkał. W uszach miał ich ostatnią rozmowę, odbytą właśnie na balkonie, przy plastikowym stoliku kupionym parę dni wcześniej za grosze w supermarkecie, z papierowymi kubkami z kawą, która w ich zamiarze miała być parująca, ale szybko wystygła pod wpływem porywistego wiatru. Rozmawiali o podróży, którą mieli odbyć, a która w efekcie nie wypaliła, obaj nie wiedzieli, dlaczego. A teraz przyjaciel gdzieś zniknął, po prostu zapadł się pod ziemię, zabierając ze sobą całą ich przyjaźń, długie rozmowy i kolejne kubki kofeinowego napoju. Został tylko ten pokój, w którym Duncan chyba nie potrafił przestać myśleć o koledze.
Dopiero po dłuższej chwili zamyślenia (takie zawieszenia zdarzały mu się ostatnio coraz częściej) przypomniał sobie o obecności dziewczyny i przyjrzał się jej uważnie. Wiedział, że robi to chyba zbyt nachalnie.
- Cóż - postanowił obrócić to w żart. - Skąd jesteś? Na Japonkę mi nie wyglądasz...
Uśmiechnął się szeroko, spoglądając na Rani (przypomniał sobie, że właśnie tak się przedstawiła: Rani Tamaro).
- Amerykanka chyba też nie, co? - Ruszył się z progu i okrążył dziewczynę, udając, że wpatruje się w nią jak w nowo zainstalowany okaz w zoo. - Nie masz specjalnie amerykańskiego nazwiska. Chociaż, w sumie... Dobra, Ameryka to tygiel narodów, a nazwisko o niczym nie świadczy. W końcu ja mam japońskie nazwisko, ale chyba nikt nie powiedziałby, że jestem Japończykiem, co? No dobra, powiedzmy, że narodowość amerykańską w twoim przypadku możemy odrzucić. Jakoś nie pasujesz mi na Amerykankę. Dobra, co dalej? Afrykanka?
Udał, że uważnie przygląda się dziewczynie, po czym powiedział, drapiąc się po podbródku:
- Niee... Afrykanka chyba nie... Nazwisko masz jakieś takie... Nie wiem. Jak dla mnie, brzmi ono trochę hiszpańsko. No, ewentualnie włosko...
Wcisnął ręce do kieszeni tylko po to, żeby sekundę później przypomnieć sobie o tym, że miał tego nie robić. Uśmiechnął się z lekkim zakłopotaniem.
- No... To jak, powiesz mi, skąd jesteś? Chyba że już to wymieniłem... Wymieniłem?
Wyszczerzył do niej zęby, czując, że zły i nostalgiczny humor, który pojawił się u niego z samego rana, ulatuje z niego jak powietrze z pękniętego balonika.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój nr 21   Pokój nr 21 EmptySob Mar 26, 2011 5:37 am

Dziewczyna zachichotała cicho.
- Nie, nie wymieniłeś - zachichotała znów i delikatnie się uśmiechnęła do Duncana. Przyglądała się mu z uśmiechem i jego nietypowym zachowaniu.
- Jestem Francuzką - odpowiedziałam mu na całą ilość ilość pytań i stwierdzeń.
- A ty jesteś Japończykiem tak? - zapytałam dalej się uśmiechając i błądząc za nim wzrokiem.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój nr 21   Pokój nr 21 EmptySob Mar 26, 2011 6:55 am

Duncan bardzo się starał, ale nie wytrzymał i wybuchnął głośnym śmiechem.
- W sumie... Jakbym zrobił tak - przyłożył palce do zewnętrznych kącików oczu i rozciągnął skórę - to może ktoś mógłby uznać, że pochodzę z Japonii. Ale nie. Na co dzień tak nie robię - dodał, po raz trzeci w ciągu niedługiego okresu czasu przyłapując się na tym, że próbuje włożyć ręce do kieszeni. Naprawdę, powinien się z tego wyleczyć. Może zapisałby się na jakąś terapię? Tylko czy takowe istnieją? Nie miał pojęcia.
- Na co dzień - powiedział, kontynuując swoją wypowiedź - jestem Amerykaninem, którego los rzucił do tego miasta.
Automatycznym ruchem odgarnął z czoła włosy, które zaczęły dostawać mu się do oczu. Usłyszał dudnienie jakichś ciężkich butów na korytarzu. Przez chwilę wahał się, czy zobaczyć, kto to, a gdy w końcu zdecydował się obrócić przez ramię, przechodzień gdzieś zniknął, zostawiając za sobą ślady błota na ciemnozielonym dywanie. Kimkolwiek był, Duncana to nie obchodziło. Przeniósł spojrzenie swoich ciemnobrązowych oczu z powrotem na dziewczynę. Przyszedł do tego hotelu z zamiarem porozmawiania z kimś. Wprawdzie na myśli miał osobę wyższą od Rani o jakieś dwadzieścia centymetrów, do tego nieco bardziej umięśnioną i posiadającą skośne oczy, ale skoro już trafił do tego pokoju i na tę dziewczynę...
- Co cię przygnało do Tokio? - zapytał. - Praca? Bo ja wiem... coś prywatnego? Ucieczka przed życiem? Och, wybacz, że tak wypytuję... Jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj - dodał szybko, nie pozwalając Rani na razie odpowiedzieć. - Mam po prostu nastrój do rozmowy, a skoro już na ciebie wpadłem... No cóż, nie potrafię przegapić okazji porozmawiania z tak uroczą...
Cholera, co ty robisz, Duncan? No co ty w ogóle kombinujesz? Zatrudnili cię na stanowisku słodziciela roku? Nie wiesz nawet, jak się rozmawia z kobietami, a chcesz uchodzić za specjalistę od kontaktów damsko-męskich? Przestań słodzić!
A ty się zamknij, rzucił w myślach Duncan do swojego wewnętrznego głosiku. Czasami odzywał się w najbardziej niepożądanych momentach. Nie, nie czasami. Jego wewnętrzny głos ZAWSZE wybierał najmniej odpowiednie momenty do wyrażenia swoich nietuzinkowych i przeważnie głupich poglądów.
- ... z tak uroczą osobą - dokończył Duncan, ignorując wołanie w jego głowie, które stawało się coraz bardziej namolne. Zaczynał żałować, że nie skonstruował żadnego pilota, którym można byłoby tę fonię wyłączyć.
- Chyba że masz coś przeciwko tej rozmowie? Właśnie, nawet nie zapytałem, czy ci nie przeszkodziłem. Jeśli tak, to wybacz. Zawsze możesz mnie wyrzucić za próg. W końcu jestem tylko namolnym gościem, który nagabuje ludzi w ich własnych hotelowych pokojach - zaśmiał się, patrząc w duże oczy dziewczyny i czekając na jej reakcję.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój nr 21   Pokój nr 21 EmptySob Mar 26, 2011 7:41 am

Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. I spojrzała na chłopaka.
- Zacznę odpowiadać od końca. Nie przeszkadzasz mi, nawet się ciesze, że mogę z kimś porozmawiać - powiedziałam uśmiechając się słodko. - Może usiądziemy? - powiedziałam uśmiechając się słodko. Stanęłam przy jednym z krzeseł, które stały przy stoliku w jadalni.
- A w Tokio znalazłam się, gdyż chciałam zapomnieć o starym życiu - odpowiedziałam spuszczając wzrok na podłogę.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój nr 21   Pokój nr 21 EmptySob Mar 26, 2011 9:37 pm

Przyjął zaproszenie dziewczyny i opadł na jedno z drewnianych krzeseł, poustawianych dookoła niewielkiego, białego stołu, na którym leżały gumowe podkładki z kawowym motywem. Przez chwilę wpatrywał się w namalowane, brązowe ziarenka, nienaturalnie układające się w spirale i okręgi. Gdy przebywał tu po raz ostatni, podkładki były nieco mniejsze i kwiatowe. Poza tym, nic się w pokoju nie zmieniło, prócz osoby, która go wynajmowała. Duncan uważnie przyglądał się wszystkiemu, gdy szedł w kierunku jadalni. Tak samo ustawione łóżko, pokryte beżową narzutą. Ten sam (albo taki sam, chłopak nie był pewien) dwudziestosześciocalowy telewizor z logo Samsunga na dole ramy. Nawet mały, oprawiony w ramkę obrazek, wiszący nad stołem, był ten sam i cały czas przedstawiał ziewającego lwa. Chłopak nie wiedział, po co komu ziewający lew w jadalni, ale teraz wolał się tym nie zajmować. Przeniósł wzrok na Rani.
- Zapomnieć o starym życiu... - powtórzył słowa dziewczyny, przez chwilę zastanawiając się nad ich sensem. - Kto by tego nie chciał? - westchnął, zadając sobie pytanie, na które ani on, ani dziewczyna, ani z pewnością nikt na tym świecie nie umiał odpowiedzieć.
- No cóż - ciągnął Duncan - nie sądzę, żeby to był odpowiedni temat do rozmowy między dwojgiem ludzi, którzy znają się od dziesięciu minut. Chyba że bardzo chcesz. Byłaby to jednak rozmowa jednostronna, bo ja ze swojej strony nie potrafię ci nic opowiedzieć. Może nie chcę, nie wiem...
Zamilkł na chwilę, przyglądając się ściągaczowi przy rękawie swojej bluzy. Przed oczami przemknęły mu pojedyncze epizody z jego życia, ale szybko się ich pozbył, mrugając intensywnie.
- Może powiesz mi, czym się zajmujesz? - zapytał w końcu, łapiąc pierwszy temat, jaki wpadł mu do głowy, i ciesząc się, że może pomyśleć o czymś innym niż o tym, co przeżył w Stanach. - Przynajmniej uda nam się porozmawiać, bo ja o tym mogę długo opowiadać. Nie chcę cię jednak zamęczać zawiłymi historiami studenta... przynajmniej na razie. Zaczynaj.
Uśmiechnął się szeroko, jakby właśnie grał w reklamie wybielającej pasty do zębów.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój nr 21   Pokój nr 21 EmptySob Mar 26, 2011 10:02 pm

Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- Cóż, mam zamiar iść na studia, bo chwilowo niczym się nie zajmuję. Jestem w tym kraju dopiero pół roku i wciąż się całkowicie nie połapałam - odpowiedziała uśmiechając się słodko. Po chwili wstała od stołu i podeszła do gazówki. - Chcesz herbaty? A może kawy? - zapytała po chwili i zaczęła już nalewać wodę do czajnika, nie oczekując odpowiedzi towarzysza rozmowy.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój nr 21   Pokój nr 21 EmptyPon Mar 28, 2011 5:45 am

- Wybiorę kawę - odpowiedział Duncan, rozciągając się na krześle. - Z łyżeczką cukru, jeśli możesz. Ach, oczywiście, czarną - dodał po chwili.
Popatrzył na szarawy zegar zawieszony nad drzwiami jadalni. Za dziesięć szósta. Spojrzał za okno i dostrzegł ciemniejące z każdą minutą miasto - powolnymi krokami nadchodziła noc, a w zasadzie jej namiastka. Może powinien się zbierać, gdyby nie fakt, że lubił spacery o zmroku.
Rani odwróciła się na moment w stronę kuchenki. Duncan, korzystając z nieuwagi dziewczyny, zamknął oczy i odchylił się na krześle. Przez parę sekund oddychał powoli, starając się o niczym nie myśleć.
- Japonia rzeczywiście jest duża - powiedział chwilę później, patrząc już na dziewczynę. - I trudna do połapania się w niej. Mi zajęło to... Nie, mi to nadal zajmuje czas - uśmiechnął się. - Ale jeśli potrzebujesz kogoś, kto ci pomoże, to ja mogę zadeklarować swoją pomoc. - Tym razem nie uśmiechnął się, bo głupiego wyszczerzenia zębów w taki sposób, że chyba wszystkie były widoczne, nie można nazwać uśmiechem.
- Jeśli zaś chodzi o studia, to też w tym mam doświadczenie - dodał, gdy jego szczęka powróciła do normalnego kształtu. - Nikt nie przesiedział tyle lat na jednym kierunku. Grafikę komputerową studiuję od czterech lat. Niedługo skończę drugi rok. Wiesz, nie chodzi o to, że zawalałem sesje czy coś - powiedział, uprzedzając ewentualne pytania dziewczyny. - Po prostu... Jakby to powiedzieć... Miałem trudną sytuację. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale nie chcę też, żebym w twoich oczach był gościem, który wszystko zawala, bo imprezuje albo olewa sobie naukę. To nie tak. Po prostu... - zaciął się, wbijając wzrok w podkładkę i z nudów zaczynając liczyć nadrukowane na niej ziarenka kawy. Było ich jednak na tyle dużo, że szybko znudziło mu się to zajęcie. Popatrzył na dziewczynę.
- No, w każdym razie... Gdybyś potrzebowała jakiejś pomocy, wiesz, pod jaki adres przyjść. A raczej o kogo pytać.
Błysnęły mu oczy, w zasadzie nie wiadomo, z jakiego powodu. Przegładził koszulkę, która pomięła mu się na rękawach i klatce piersiowej, po czym wstał i zaczął spacerować wokół jadalni, wetknąwszy palce w szlufki dżinsów (nie wiedział, czy jest to tak samo niekulturalne jak wciśnięcie rąk do kieszeni, ale wydawało mu się, że to jednak przestępstwo mniejszego kalibru). Przyjrzał się uważnie kalendarzowi, którego czerwone okienko zatrzymało się na dacie 17 marca. Duncan spojrzał na swój elektroniczny zegarek i przełączył na widok daty. Taak, trochę ktoś zapomniał kontrolowaniu czasu. Tak samo, jak o podlewaniu kwiatków (fikus stojący w kącie desperacko i niemo domagający się wody). Chłopak przypomniał sobie, co mówiła Rani - jest tu dopiero od godziny. No tak, pewnie później doprowadzi pokój do porządku. Duncan zastanowił się, jak wygląda praca tutejszych pokojówek i sprzątaczek. Cóż, chyba nie za ciekawie.
Zatrzymał się na chwilę w swojej wędrówce wokół jadalni i popatrzył na dziewczynę.
- Chcesz iść na studia, tak? - zapytał , przypominając sobie to, co nie tak dawno mu powiedziała. - Wiesz już, na jaki kierunek?
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój nr 21   Pokój nr 21 EmptyPon Mar 28, 2011 6:10 am

- Co do kierunku to jeszcze nie wiem - powiedziała dziewczyna i postawiła kawę na stoliku. Gdy chciała już usiąść zaczął dzwonić jej telefon komórkowy. Był on w przeciwieństwie do przesłodzonego stroju i zachowania dziewczyny, czarny. Dzwonek wygrywał piosenkę Sabaton'u. Rani spojrzała na wyświetlacz. Widząc napis na telefonie zmrużyła złowrogo oczy i rzuciła telefonem. Po chwili wylądował na ścianie tuż obok Duncan'a. Zachowanie dziewczyny zmieniło się momentalnie. Jej wzrok był zimny i bezlitosny. W tej chwili gdyby można było zabić wzrokiem wszystko byłoby martwe, również można było przysiąc, że w oczach dziewczyny płonęły płomienie. Rani usiadła zdenerwowana na krześle.
- Będziesz tak łaził, i czy wypijesz tę cholerną kawę!? - zapytała patrząc swymi "płonącymi" oczami na chłopaka.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój nr 21   Pokój nr 21 EmptyWto Mar 29, 2011 5:57 am

Duncan na parę sekund wstrzymał oddech, gdy coś czarnego rąbnęło w ścianę dosłownie parę milimetrów od jego prawego ucha. Nie wiedział, co to jest, dopóki nie zobaczył niewielkiej karty SIM i nieco większej baterii, i zrozumiał, że właśnie uniknął śmierci spowodowanej pędzącym z prędkością bliskiej prędkości światła telefonem. Popatrzył na części czegoś, co, jak się złoży i naprawi, pewnie będzie można znowu określić mianem komórki.
Chwilę później usłyszał słowa Rani, po tym wydarzeniu dobiegające do niego jakby zza mgły. Oczy otworzyły mu się szerzej. Nie spodziewał się takiego ostrego, groźnego tonu po tej dziewczynie, która wyglądała mu raczej na osobę spokojną i niekonfliktową. Teraz ewidentnie musiała mieć jakieś kłopoty, bo zareagowała bardzo impulsywnie.
Duncan opadł na krzesło, nieco kuląc się na nim i wbijając wzrok w toń czarnej kawy. Uzmysłowił sobie, że ma jednak większą ochotę na swój ulubiony sok limonkowy, ale nie chciał nic mówić dziewczynie, widząc, jak bardzo jest wściekła. Przez chwilę zastanawiał się, czy na pewno powinien tu zostać. Chwycił w obie ręce kubek z napojem kofeinowym i przybliżył go do ust. Wypił jeden mały łyk, parząc sobie język i dochodząc do wniosku, że jest jednak mniej odporny na gorąco niż przypuszczał. Ostawił kawę, po czym spojrzał na dziewczynę. Wystrzeliwane z jej oczu pioruny skłoniły go jednak, by zajął się swoim kubkiem. Gapił się więc w płyn, dmuchając na niego od czasu do czasu i obserwując drobne falowanie, jakie powstawało, gdy pojedyncze cząsteczki substancji przekazywały swoje drgania następnym, te kolejnym, aż w końcu któreś uderzały delikatnie o brzeg kubka. Zaczynał żałować, że nie może liczyć fusów, które teraz były przecież niewidoczne. Tkwił w tym pieprzonym zawieszeniu, zakłopotany tym, że nie ma bladego pojęcia, co w ogóle powinien zrobić. Nie chciał wychodzić z tego pokoju, ale z drugiej strony wiedział, że lepiej teraz zostawić dziewczynę samą. Po raz ostatni wprawił taflę kawy w drgania, po czym podniósł kubek do ust i wypił parę łyków, nie chcąc przejmować się nieprzyjemnym wrażeniem, które zaraz pojawi się na jego oparzonym języku.
Dziewczyna wciąż stała przy kuchence, roztrzaskany telefon wciąż leżał na podłodze, oczekując na to, aż ktoś go pozbiera. Duncan jednak nie zamierzał trwać w tym samym miejscu. Wstał, zdejmując z oparcia krzesła swój plecak w kolorze szare moro, z masą naszywek na przodzie, i wyjął z niego nieduży notes. Przerzucił kilka kartek, aż w końcu znalazł pustą. Napisał coś ołówkiem i położył kartkę na stoliku.
- Może nie powinienem tego robić, bo w sumie prawie w ogóle się nie znamy, ale jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała pomocy, dzwoń na ten numer. Postaram się pomóc - powiedział, z powrotem wrzucając do plecaka notes i ołówek. Popatrzył jeszcze na dziewczynę i zatrzymał się przed roztrzaskanym telefonem komórkowym. Schylił się, pozbierał jego części i położył je na stoliku, obok kubka z niedopitą kawą.
- No tak - zaczął, patrząc na rozbity wyświetlacz. - Może być problem z dzwonieniem... chyba że masz drugi telefon. Albo chyba że uda się go naprawić. W sumie dzisiejsze punkty napraw i zatrudnieni tam ludzie potrafią niekiedy zdziałać cuda. No cóż... Jakoś sobie poradzisz - dodał, zarzucając plecak na ramię i wychodząc z jadalni. Przeszedł obok łóżka, by już po chwili znaleźć się na korytarzu.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Pokój nr 21 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój nr 21   Pokój nr 21 Empty

Powrót do góry Go down
 
Pokój nr 21
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Pokój nr 12
» Pokój nr 7
» Pokój nr 6
» Pokój nr 4
» Pokój nr 5

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Death Note PBF :: Tokio :: Centrum miasta :: Hotel-
Skocz do: