Dziewczyna w końcu wpadła do domu. Po drodze musiała jeszcze zrobić zakupy, a i w ogrodzie zatrzymała się na dłuższą chwilę. Grabienie liści i sprzątanie w towarzystwie wiatru nie bywa miłe. Powinna już dawno zastanowić się nad zatrudnieniem ogrodnika. Chociaż... czasem trzeba się trochę poruszać, to oczyszcza umysł.
Odetchnęła z ulgą, gdy już mogła spokojnie opaść na kanapę i zżuć buty. Przyjrzała się przez chwilę swoim stopom, lecz nie zauważyła żadnych ran czy obtarć od nowego obuwia. Wzruszyła więc ramionami i poległa już całkiem na śnieżnobiałych poduszkach.
Zespół śledczych, badających sprawę Kiry wydawał jej się niesamowicie ciekawy. Nie, to złe słowo. Był intrygujący, nawet bardzo. Czy ktoś miał doświadczenie? Skąd, a jeśli nawet tak twierdzi przełożony, to to tylko marne pozory. Uśmiechnęła się półgębkiem, wsuwając końcówkę długopisu między wargi - to pomoże jej ogarnąć myśli. Ishigami i Noburo, Noburo i Ishigami, jej, dom wariatów. Bardzo ponury i poważny dom wariatów, tym bardziej że to wiek zabawy. Ale kto to zrozumie? Jest jeszcze Tadashi, ten sam, którego nie raz spotkała na początku pracy. Został komisarzem? Ach, co za niespodzianka, doprawdy. Skarciła się za ironię we własnych myślach. Nie pozostało jej nic innego jak podnieść dupsko i wejść pod prysznic dla odrobiny ogłady. Tak też zrobiła. Prędko wsunęła się pod strumień lodowatej wody i tak stała, czując jak gęsia skórka pokrywa powoli jej ciało.
Kira... gdziekolwiek jesteś, dopadnę Cię. Nie, dopadniemy wszyscy razem. Jej, to przecież brzmi jak prolog jakiejś mangi o superbohaterach, gdzie przez urazy psychiczne dzieciaki potrafią kontrolować roboty. Nie, nie, to nie miało tak być!
Zarzuciła na ramiona jedwabną yukatę. Nie mogła wysiedzieć w jednym miejscu, tym bardziej, że myśli kotłowały się w jej głowie jak szalone. Utworzyła z obi staranny węzeł i wybiegła, po raz wtóry, na dwór. To przecież nic, że wręcz ociekała wodą.
[zt]